top of page

Gra tożsamości: Grecy i Greczynki w Zgorzelcu

Zaktualizowano: 4 sie 2021

Marta Maćkowiak, Jakub Kurek


Do Zgorzelca wyruszyliśmy z radykalnie odmiennym projektem. Jednak jak to jest z etnografią, zajmuje się ona prawdziwymi ludźmi w realnym świecie. Często więc, zderzenie ze społeczną rzeczywistością obala pierwotne założenia badaczy i badaczek. Właśnie tak było w naszym przypadku. Przed wyjazdem mieliśmy zamiar stworzyć kontr-mapę (z ang. counter-mapping) wraz z przedstawicielami greckiej diaspory zgorzeleckiej, która zawierałaby roszczenia do przestrzeni i pamięci związane z obywatelstwem. Miała to być kontr-narracja mniejszości wobec oficjalnych map, reprezentujących dominującą politykę pamięci. Angażująca multi-sensoryczne doświadczanie przestrzeni miejskiej przez Greków/Greczynki, przedstawiająca także ich pomysły na sprawienie, by owa przestrzeń miasta stała się dla nich bardziej inkluzyjna; wyraźniej ich reprezentowała. Choć wydawało nam się, że jest to bardzo dobry pomysł, teren poprowadził nas w nieco innym kierunku. Już podczas pierwszej rozmowy z Andronikiem wypłynęły kwestie tożsamości. Podkreślał pewne problemy wokół niej, które wśród interesującej diaspory greckiej w Zgorzelcu stoją obecnie pod wielkim znakiem zapytania; młodsze pokolenia niechętnie, bądź w ogóle nie przejmują jej od rodziców. Narracja ta wielokrotnie się powtarzała. Młodzież, która zostaje w Zgorzelcu ma nie dbać o tradycje przekazywane przez pokolenia, natomiast część ucząca się języka i kultury greckiej zazwyczaj szybko emigrować do Grecji. Podążając za pojawiającymi się problemami badawczymi, musieliśmy nieco przeformułować nasz projekt. Na początku, próbując odnaleźć się w zaistniałej sytuacji zaczęliśmy poszukiwać miejsc, które zaznaczałyby obecność społeczności greckiej w przestrzeni Zgorzelca. Nasze poszukiwania rozpoczęliśmy od czytania tekstów, esejów, źródeł internetowych i wypatrywania tropów w przestrzeni miejskiej. Miejsc było niewiele i nie rzucały się specjalnie w oczy, choć inne mniejszości nie miały takich w ogóle. W większości były to tabliczki lub pomniki upamiętniające przybyłych do Zgorzelca Greków i Greczynek. Znacznie więcej miejsc „greckich” – już nie oznaczonych - pojawiło się w historiach naszych współpracowników terenowych. Punkty te również odszukaliśmy, czasem będąc oprowadzani przez naszych współpracowników, czasem kierując się ich wskazówkami. Stąd też, w naszym projekcie pojawiają się mapy doświadczanych przez nas podróży, reflektujące nad osobistą różnicą percepcji przestrzeni i pamięci o niej.


Dalsze spotkania z Grekami i Greczynkami odsłoniły pewne kwestie, za którymi zdecydowaliśmy się podążać, w tym zestawianie dwóch tożsamości narodowych. Narracje o „greckości”, jak i „polskości”, przedstawiające wyobrażenia inherentnych cech przypisywanych utożsamiającym się z nimi osób; zarazem wyobrażenia te przeradzały się w praktyki performowania swojej tożsamości za pomocą owych cech. Jedna z naszych współpracowniczek terenowych podczas kolejnego już spotkania, stwierdziła, że przez wychowanie wśród Polaków czuje się bardziej Polką niż Greczynką. Zapytana o to, czy chciałaby wyjechać do Grecji (podczas innych spotkań zaobserwowaliśmy chęć wyjazdu do – idyllicznej – ojczyzny), odpowiedziała, że do niedawna nawet nie przyszło jej to na myśl; pomimo tego, że większość jej rodziny tam mieszka. Znacznie większe przywiązanie czuła do Zgorzelca, gdzie ma stale utrzymywaną sieć znajomości. Jednak, przez to, że w wyniku pandemii została uwięziona w Grecji na osiem miesięcy, całkowicie zmieniła swoje zdanie. Teraz wyjazd nie jest dla niej tylko dobrym pomysłem czy marzeniem, a planem, który ma niedługo zamiar zrealizować. Swoją niespodziewaną życiową zmianę argumentowała odmienną “mentalnością” Greków/Greczynek mieszkających w Grecji. Na ich twarzach nieustannie gości uśmiech, przesiąknięci są życzliwością, nawet ci w trudnej sytuacji ekonomicznej (wynikającej z kryzysu ekonomicznego). Idąc ulicą, nieustannie słyszy się muzykę, która w narracjach zgorzeleckich Greków/Greczynek, leży “głęboko w greckiej duszy”.


Warto w tym momencie przyjrzeć się, skąd wzięli się Grecy i Greczynki w niedużym mieście na granicy polsko-niemieckiej. Grecka diaspora na terenie Zgorzelca i Görlitz wywodzi się jeszcze z okresu I wojny światowej; kiedy to na terenach niemieckiego miasta Görlitz internowany był IV korpus Armii Greckiej. Za żołnierzami przyjechały ich rodziny, a część z nich pozostała i osiedliła się na tych ziemiach. Następna fala osadnictwa greckiego na tych terenach, była wynikiem wojny domowej w Grecji 1944-1949. Porażka stronnictwa ludowego zmusiła większość z partyzantów i ich bliskich do ucieczki z kraju. Przegranych prosocjalistycznych uchodźców i ich rodziny oraz osierocone w wyniku wojny dzieci przyjął blok państw komunistycznych. W Polsce, największa grupa Greckich imigrantów trafiła właśnie do Zgorzelca. Na Kresy Zachodnie, gdzie przez bliskość granicy intencjonalnie osiedlano heterogeniczne mniejszości. Wówczas przyjechało tam ok. 14500 Greków i Greczynek, którzy stali się podstawą i integralną częścią społeczności w opuszczonym przez Niemców i Łużyczan mieście. Pierwotnie z powodu stygmatyzacji i prześladowań nie mogli oni liczyć na powrót do Grecji. Taka okazja, powstała dopiero po upadku junty czarnych pułkowników w 1974 r., a następnie po transformacji systemowej roku 89-tego. Choć odważniejsi i bardziej zdesperowani próbowali wracać już wcześniej. Mimo to, część z greckich mieszkańców Zgorzelca, a przede wszystkim wychowani w Polsce potomkowie partyzantów postanowili pozostać na terenie Polski. Dziś społeczność Greków i Greczynek mieszkających w Zgorzelcu jest niewielka. Do stowarzyszenia Greków w Polsce „Delta”, mieszczącego się w Zgorzelcu przynależy niewiele więcej niż trzydzieści osób o greckim rodowodzie.


Niemniej jednak, tożsamość grecka jest nadal kultywowana, odgrywana i widoczna w przestrzeni miejskiej. W celu opisania strategii, taktyk i przyczyn performowania tożsamości grecko-polskich obserwowaliśmy miejsca, w których się spotykali zgorzeleccy Grecy i Greczynki oraz rozmawialiśmy z osobami, które wychowały się w Zgorzelcu zarówno w polskiej, jak i greckiej kulturze. Owa dualność sprawia, że obie tożsamości narodowe są zestawiane i zderzane w codziennym życiu. Dobierane do sytuacji i odgrywane. Osoby, z którymi rozmawialiśmy, zwracały uwagę na „greckość”, która przejawiała się w muzyce czy jedzeniu. Mówiąc o niej, nawiązywali do innego (idyllicznego) stylu życia. To właśnie ta „Grecja wyobrażona”, która mimo kryzysu gospodarczego, cały czas była podawana za ideał. Miejsce, do którego wiele osób by wróciło, a te, które zostały, cały czas rozważają nad wyjazdem, nieustannie utrzymując relacje z rodzinami, znajomymi, czy też po prostu z krajem. Poprzez częste wyjazdy oraz komunikację internetową i telefoniczną, utrzymują i tworzą tym samym transnarodowe sieci stale utrzymywanych kontaktów. Większość z naszych współpracowników i współpracowniczek terenowych sama naciskała w swoich opowieściach na historię Greków i Greczynek ze Zgorzelca (a w szczególności ich rodzin), która obecnie stała się głównym punktem w sprawie oficjalnego uznania greckiej mniejszości narodowej. Chcieliśmy się skupić na aktualnym funkcjonowaniu społeczności. Jako że nie jesteśmy w stanie jednoznacznie zdefiniować pojęcia tak skomplikowanego i osobistego jak tożsamość, jest to zaledwie studium praktyk performowania tego skomplikowanego tworu w życiu codziennym i wspomnieniach Greków i Greczynek wychowanych w Polsce. W naszej pracy, spróbujemy nakreślić niezwykle ciekawe i różnorodne praktyki odgrywania dwóch spętanych ze sobą i przenikających się tożsamości narodowych w życiu codziennym Greków i Greczynek wychowanych w Zgorzelcu.



bottom of page