Aleksandra, Paweł Butkiewicz
Nadchodzi czas zamknięcia Centrum Stalag VIIIA pod Zgorzelcem. Kilka godzin temu byliśmy umówieni na rozmowę z Martą, która pracuje tam jako wolontariuszka niemieckiej organizacji Meetingpoint Music Messiaen od września roku 2020. Pandemia sprawiła jednak, że Marta nie miała okazji doświadczyć pracy ze zwiedzającymi oraz grupami młodzieży podczas warsztatów. Wszystkie działania zostały znacznie ograniczone przez obostrzenia sanitarne, choć pozytywnym aspektem tego była możliwość przekierowania działań Centrum, pracowników i wolontariuszy na archiwizację danych jeńców wojennych. Marta opowiada nam, że przyjechała do Görlitz, aby zaaklimatyzować się w niemieckiej rzeczywistości. W przyszłości planuje przeprowadzkę do Berlina, więc ten wolontariat jest dla niej możliwością, by nauczyć się języka oraz lepiej poznać realia codzienności po drugiej stronie Nysy. Po zakończonych rozmowach i oprowadzaniu po budynku wychodzimy razem z Martą i Alexandrą oraz niemiecką telewizją, która przyjechała tego dnia nagrać materiał dotyczący planów przeniesienia baraku znajdującego się po drugiej stronie rzeki, pozostałego po dawnym obozie, na teren muzeum. Alexandra jest prezeską całej organizacji Meetingpoint i współzarządza Centrum, w którym jesteśmy. Dlaczego tematem zainteresowała się telewizja? Odpowie na to pytanie jutro, podczas kolejnego spotkania.
Na zewnątrz żar lejący się z nieba zniechęca nas do podejmowania drogi powrotnej pieszo. Temperatura nagrzanego słońcem parkingu jest uderzająca, mimo że Centrum jest otoczone lasem. Siadamy przed budynkiem, zastanawiając się nad powrotem - z okolicy Stalagu nie odjeżdżają żadne autobusy, marsz jest możliwy jedynie poboczem ruchliwej drogi krajowej, może autostop? W tym momencie opuszczają Centrum również Alexandra i Marta, zgadzają się podwieźć nas do miasta. Nasze zadowolenie z rozwoju sytuacji zostaje jednak po kilku sekundach przerwane przez zbliżającego się do nas agresywnym krokiem starszego człowieka. Kieruje on wzrok na Alexandrę wyrzucając serię pytań:
Gdzie ma stać ten barak? A po co on tutaj? Co chcecie z nim zrobić? Kto za to zapłaci? Już jeden jest w innym muzeum, niedaleko, wystarczy.
Odpowiedzi Alexandry są krótkie i zwięzłe, podobnie jak zadane pytania. Wszyscy jesteśmy lekko zdezorientowani sytuacją, jednak prezeska nie jest wzruszona, dziękuje wątpliwej grzeczności rozmówcy za dyskusję i każe nam wsiadać do samochodu. Teraz my jesteśmy zainteresowani sprawą - prezeska sama żywiołowo opowiada o kontekście problematycznego projektu, jego odbiorze, dyskusji, którą wywołał. Czujemy, jak emocjonalnie podchodzi do tego tematu, jak jest dla niej ważny, w jej głosie słychać zmęczenie nieporozumieniami, kłopotami w komunikacji. W Görlitz znajduje się stary obiekt obozowy podobny do tych używanych historycznie w Stalagu VIIIA. Teren, na którym stoi zabytek niebawem ma zostać przejęty przez inwestora nieruchomości, więc organizacja chce zachować jedno z niewielu źródeł upamiętniających czasy przejściowego obozu jenieckiego w polskiej części Görlitz (aktualnie Zgorzelcu), zwłaszcza, że jego całość została zburzona pod koniec wojny, by zatrzeć ślady zbrodni. Koszt projektu to około 1,5 mln złotych, powstała nawet kampania crowdfundingowa, aby wesprzeć proces przeniesienia, adaptacji oraz renowacji zabytku. Alexandra, wyjaśnia nam też obecność niemieckiej telewizji, która odjechała z Centrum razem z nami, reszta materiału będzie filmowana w biurze organizacji, po drugiej stronie rzeki. Jak mówi dalej, Niemcom podoba się pomysł przeniesienia baraku w celu zasilenia ekspozycji muzealnej Centrum, choć dla wielu Polaków jest to jednak bardzo kontrowersyjny temat. Polacy i Niemcy zasadniczo różnią się w sposobach rozwiązywania konfliktów, co jest widoczne nie tylko w życiu codziennym, podczas współpracy, ale również w polityce czy praktykach upamiętniania. Łatwo zauważalne rozbieżności są - mimo geograficznej bliskości - jej zdaniem uwarunkowane przede wszystkim historycznie.
Zgodziliśmy się oboje, że znaleźliśmy się we właściwym miejscu w bardzo dobrym czasie. Projekt przeniesienia baraku okazał się jednym z bardziej trapiących problemów relacji polsko-niemieckich na terenie Görlitz i Zgorzelca. Obiekt, mimo swoich niewielkich rozmiarów zawiera w sobie ogromną ilość znaczeń, narracji politycznych oraz sposobów upamiętnienia historii II WŚ. Niektórzy Polacy uważają barak za kolejny przedmiot upamiętniający niemieckie zbrodnie znajdujący się na terenie Polski, a sam projekt oceniają niepochlebnie ze względu na jego pomysłodawców oraz źródła finansowania. Natomiast po drugiej stronie, ważna jest chęć upamiętnienia, zachowania swoistego tekstu kultury jakim jest ten obiekt, poprzez otoczenie opieką muzealną. Wokół niego toczy się wielowątkowa, bogata dyskusja, którą odbieramy jako część rzeczywistości tego pogranicza. Jest to obraz codzienności wciąż nieustannie negocjowanej, gdzie ciągle konfrontują się różne, czasem nawet sprzeczne światopoglądy, narracje czy priorytety. Konfrontacje, jak ta z którą mamy do czynienia w przestrzeni Zgorzelca i Görlitz, tworzą wspólny krajobraz regionu istniejący ponad granicą dwóch państw. Odnieśliśmy wrażenie, że granica geopolityczna pomiędzy tymi dwoma miastami, tworzącymi przecież jedną całość w wielu aspektach, także historycznym, jest praktycznie niewyczuwalna. Jednak granica nienamacalna, związana z praktykami oraz przekonaniami stanowi częściej faktyczną barierę do przekroczenia, umożliwia lub też wyklucza wzniesienie się ponad podziałami, różnicami - skupiając się na podobieństwach, których jest przecież równie wiele. Kluczem do tej rzeczywistości został transgraniczny projekt Poznać i zrozumieć. Pamięć w imię przyszłości, w który zaangażowane są szkoły i organizacje z obu stron Nysy Łużyckiej. Analizując go, znaleźliśmy wiele wstępnych tropów, które wprowadziły nas w transgraniczną przestrzeń Zgorzelca/Görlitz podczas poszukiwania sąsiedzkich, ponadgranicznych praktyk współpracy międzynarodowej. Relacja sąsiedzka stanowi rodzaj lustra, w którym obijają się codzienne rzeczywistości, pobudzając sąsiadów do stawiania pytań samym sobie.
Kommentare