top of page

Magda i Oskar

  • Zdjęcie autora: Oskar Dylewski
    Oskar Dylewski
  • 13 lip 2021
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 17 lip 2021

Poznań, 25.06.2021r


Drogi Oskarze,


Kiedy poznałam Cię, wydawałeś mi się otwartym człowiekiem, który pomoże mi odnaleźć się we własnych wątpliwościach, bezradności czy niemocy. W pewnym momencie, gdy z terenu zaczęły wyłaniać się różne wątki, zaczęłam odczuwać zagubienie, a co dla mnie istotniejsze – rozdrażnienie. Nie wiedziałam co mam zrobić, w jakim kierunku się udać, na czym się skupić. To co nazwałam „szokiem metodologicznym” dużo mnie nauczyło, ale zanim doszłam do tego wniosku musiałam przemyśleć sobie nasze rozmowy.


Z początku bałam się nieprzyjemności, złości czy napiętej sytuacji. Odrzuciłam później te obawy, kiedy zrozumiałam, że nasze dyskusje przypominają rodzinne dysputy. Jest to dla mnie ważne, bo wtedy wiem, że mogę być szczera. Zacząłeś współtworzyć otwartą przestrzeń, w której mogłam być wolna od komunikacji przemocowej.

Będąc przyzwyczajona do dość sztywnej formy prowadzenia badań oraz posiadania kwestionariusza, odczułam nieustające wrażenie marnowania potencjału miejsca i czasu. Wydawało mi się, że zebrane przeze mnie informacje nie zasługują na miano „wartościowych”, że nikogo nie zaciekawię moimi wioskami, że to, co udaje mi się wynieść z terenu ma się nijak do naszego problemu badawczego.


Wiem, że ciężko było mnie przekonać, bo pewnie z Twojego punktu widzenia byłam osobą „niełatwą”, upierającą się przy swoich założeniach. Potrzebuję jeszcze czasu i praktyki, by wiedzieć jak zadbać o relacje z partnerami i partnerkami terenowymi. W tym, co było dla mnie wadą zaczęłam widzieć zaletę. Przypomniałam sobie istotę tego, co ukryte i niewypowiedziane wprost. Dzięki Ci za to, że nie zbudowaliśmy dzielącego nas betonowego muru.


Magdalena Antolczyk


***


Zawiercie, 25.06.2021r


Droga Magdo,


To był w ogóle pierwszy raz, kiedy współpracowałem z kimkolwiek na tak dużą skalę. Nieważne czy to są badania antropologiczne czy ogólnie jakakolwiek współpraca. To był mój pierwszy raz „z”. Z racji mojego perfekcjonizmu i dosyć wybuchowej tożsamości martwiłem się, że będę zabierał ci przestrzeń i narzucał własne sposoby działania „w terenie”. Nie wiem na ile nasze sposoby działania były wynikiem dialogu a ile z nich przyjęłaś, ponieważ nie wiedziałaś co masz faktycznie zrobić.


Dziękuje ci za zaufanie, to jest chyba najważniejsze co powinno tutaj paść. Choć pewnie nie jedyne. Nasza potrójna tożsamość sytuacyjna – współpraca badawcza; matka-dziecko, stare małżeństwo – jaka wywiązała się w takcie tego dość krótkiego, ale intensywnego pobytu w Zgorzelcu pozwoliła mi na doświadczenie czegoś, co raczej jest niezastępowalne niczym innym – przecież był to mój pierwszy raz!


Zawsze byłaś otwarta na to co starałem się przekazać, jednak jednocześnie byłaś krytyczna. Twoja upartość (czasami wydawało mi się, że większy niż mój perfekcjonizm) sprawiły, że szukałem rozwiązań, na które samodzielnie bym w takim tempie pewnie nie wpadł. Wiem, że czasami byłem bardziej mentorem czy wykładowcą niż partnerem jednak zawsze starałem się być otwarty – zawsze starałem się, aby przestrzeń, czy to bardziej profesjonalna, czy bardziej przyjacielska, pozostawała otwarta na wszystko, złość: frustracje, szczęście, zadowolenie, ekscytacje.


Pewnie również i zemną było Ci ciężko, ponieważ natrafiły na siebie osoby, których własne zdania są bardzo ważne – tak samo ważne jak zdania innych osób. Myślę, że to upieranie się przy własnych stanowiskach sprawiło, że to doświadczenie było jedyne w swoim rodzaju.


Nigdy żadnego muru stawiać nie chciałem i mam nadzieję, że mi się to udało!


Oskar Dylewski



Comments


bottom of page